Renowatorzy na stażu w Hiszpanii

Opublikowano: 2021-11-08 16:44

Zapraszamy do obejrzenia relacji z drugiego tygodnia pobytu renowatorów w Hiszpanii:

Granada. Poniedziałek. Rozpoczynamy kolejny tydzień naszej przygody w Hiszpanii. W poniedziałek, aby nieco umilić sobie początek tygodnia, wspominamy nasze wczorajsze wieczorne wyjście z okazji Halloween . Wieczorny spacer w przebraniach był idealnym zakończeniem tak wyczerpującego weekendu. Poranna droga na warsztaty była cudowna - autobus był cały nasz ponieważ w Hiszpanii również obchodzi się Wszystkich Świętych. Pani Salwia jak zawsze z uśmiechem dała nam kolejne zadania: wykończenie i przygotowanie naszych odlewów do malowania. Ponieważ i w tym gorącym kraju zdarzają się gorsze dni, więc popołudnie spędziliśmy na odpoczynku, spacerach w deszczu oraz integracji w hotelu. I w deszczowe dni Hiszpania jest idealnym miejscem do odpoczynku.

 

Granada. Wtorek. Minął właśnie dzień pełen wrażeń. Po drobnych przygodach z dojazdem dotarliśmy na praktyki, na których zaczęliśmy malować nasze odlewy. Pani Salvia pokazała nam dwie techniki malowania: klejową i pigmentami rozrobionymi w wodzie. Po obiedzie nareszcie nadszedł czas na zobaczenie najwspanialszego zabytku całej Granady- Alhambry. Po wejściu do pałacu wszystkim z wrażenia zaparło dech w piersiach. Ucieszyliśmy się, widząc na ścianach Alhambry ornamenty, które sami wykonywaliśmy na praktykach. Po wycieczce zmęczeni wróciliśmy do hotelu na odpoczynek przed kolejnym dniem. Nie mogło zabraknąć także podziękowań dla naszej przewodniczki Pani Gosi.

 

Granada. Środa. Nasza hiszpańska podróż powoli dobiega końca, ale mimo tego wykorzystujemy każdy dzień w pełni. Dziś po śniadaniu ruszyliśmy do pracowni, gdzie kontynuowaliśmy malowanie odlewów. Pani Salvia również pokazała nam, jak przygotować podłoże pod złocenie, które będziemy wykonywać w następnych dniach. Podczas pracy niespodziewanie pojawił się gość - nauczycielka Ania, która jeszcze bardziej zmotywowała naszą grupę do działania. Po południu udaliśmy się na spacer, kupowaliśmy pamiątki i pyszną kawę. Przed kolacją wzięliśmy udział w tradycyjnej hiszpańskiej mszy w kościele blisko hotelu. Było to niesamowite przeżycie.

 

Granada. Czwartek. Nasza magiczna podróż po górzystej i pięknej Hiszpanii powoli dobiega końca. W ślad za pierwszą grupą powoli kierujemy myśli w stronę jesiennej Polski. Dzień zaczęliśmy od podróży autobusem do Cenes de la Vega, miejsca, które znacie z naszych poprzednich postów. Przez całą drogę towarzyszyło nam piękne słońce, które pozwalało się ogrzać, mimo niewysokiej, bo tylko 3 stopniowej temperatury. Po wejściu na salę i przebraniu się, zakasaliśmy rękawy i zabraliśmy się do pracy. Dzisiejsze zajęcia polegały przede wszystkim na złoceniu tego, co robiliśmy wcześniej. Technika, której używaliśmy, jest nam dobrze znana z naszych szkolnych praktyk. Pani Salvia pokazała nam fascynującą rzecz, która ułatwi prace renowatorów za kilkadziesiąt lat: zaprawę służąca do sklejania odlewów, która pod działaniem promieni UV ukazuje, miejsce retuszu. Co więcej, kolory mieszanki można zmieniać tak, aby było wiadomo, w jakim okresie był naprawiany. Zobaczyć to można w Alhambrze, bo głównie tam jest to wykorzystywane. Po kilku godzinach pracy ruszyliśmy w szampańskich nastrojach do hotelu, ponieważ wiedzieliśmy, iż po obiedzie czeka nas wycieczka na punkt widokowy San Miguel Alto. Naszym przewodnikiem była pani Oliwia. O 17:00 wsiedliśmy w autobus i ruszyliśmy w kierunku miejsca, gdzie góry o tej porze można oglądać w blasku zachodzącego słońca. Widok, jaki ujrzeliśmy zaparł dech w piersiach. Słońce górowało nad miastem, niczym ogromna latarnia, oświetlająca Granadę. Swoimi promieniami obejmowało miasto, jakoby przygotować je miało na festiwal świateł mający się rozegrać na zboczach gór Sierra Nevada. Nie zawiedliśmy się. Szczyty pasm górskich mieniły się jak kalejdoskop, zaskakując paletą barw. Od ognistych czerwieni po chłodne fiolety, coraz to niżej wędrujące słońce schowało się za miastem, dając możliwość wykazania się równie pięknemu księżycowi. Chłód opasał wszystkich tak mocno, że aby jak najszybciej wyrwać się z jego uścisków postanowiliśmy wrócić do domu autobusem. Jednak nie zabrakło śmiałków pieszych wędrówek -dla których chłód był tylko zachętą- wracających do Arrioli pieszo. Kamienne drogi, piękne widoki oraz wspaniali i temperamentni Hiszpanie towarzyszyli nam w naszym powrocie, co rusz upiększając grenadyjski krajobraz.

 

Granada. Piątek.

Ostatni dzień naszych praktyk był wyjątkowy słoneczny i pogodny. Mimo nadchodzącej rozłąki z Hiszpanią pogoda ducha towarzyszyła nam od początku zajęć, gdy zaczęliśmy wykańczać nasze prace, do samego końca, kiedy mogliśmy wręczyć Pani Salvii prezent upamiętniający wspólnie spędzony czas. Siestę spędziliśmy na spacerze i łapaniu promieni słonecznych oraz na kupowaniu ostatnich pamiątek. Wieczorem nastąpiło pożegnalne spotkanie z opiekunkami projektu. W typowo hiszpańskiej restauracji raczyliśmy się tapas i napojami. Po posiłku mogliśmy w końcu otrzymać certyfikaty potwierdzające zdobycie nowego doświadczenia. Był to idealny moment na wspominanie miłych chwil i podziękowanie za opiekę. Gdy wróciliśmy do hotelu zaczęliśmy pakowanie się, które okazało się dość trudne, ze względu na ilość pamiątek i hiszpańskich przysmaków.

 

Granada. Sobota.

Dzisiejszy dzień to ostatni, jaki spędziliśmy w Granadzie. Wracamy do Polski. Wstaliśmy rano i zjedliśmy ostatnie, bardzo lekkie hiszpańskie śniadanie. Spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy na lotnisko. W drodze podziwialiśmy piękne widoki. Przeszliśmy odprawę, choć z z lekką grozą, bo walizki wagowo spakowane były na styk. Do samolotu wsiedliśmy lekko zestresowani, ale pełni entuzjazmu. Startujemy! Ostatnie spojrzenia na piękną Hiszpanię, na miejsce, gdzie razem spędziliśmy dwa tygodnie, ucząc się, zwiedzając i bawiąc. Bardzo będzie nam brakowało tego ciepła i beztroski. Wracamy - do naszych kochanych rodzin czekających z utęsknieniem. Mimo tego, że cały dzień mija w podróży, czy to busem, czy samolotem, bawimy się dobrze. Nie marnujemy czasu i razem spędzamy te ostatnie chwile.